Discussion:
Nowa komisja dr Laska.
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Smok Eustachy
2016-10-27 00:28:39 UTC
Permalink
to już trzecia.

A tu refleksja por Wosztyla z jego Fejsbunia:

Przepraszam za niedociągnięcia, ale jest to pisane na bieżąco, bez
korekt. 23.10.2016 obejrzałem program „Bez retuszu” na TVP Info i
zapragnąłem podzielić się swoimi uwagami do tego co zobaczyłem,
usłyszałem. Zobaczyłem Pana Posła Święcickiego, który wyartykułował
broniąc wyników opublikowanych w Raporcie Millera, że:
robiono symulację na bliźniaczym samolocie TU-154M (numer boczny 102) i
wszystkie przyczyny zostały wyjaśnione, w tym brak możliwości odejścia w
automacie. Otóż chcę zwrócić uwagę, że przeprowadzona symulacja w tym
zakresie w raporcie nie jest pełnym przebiegiem tych lotów, dlaczego?
Ponieważ jedna z symulacji dowiodła, co nie zostało umieszczone w
raporcie, że bez urządzenia ILS przy konkretnym ustawieniu autopilota,
samolot TU-154M ODCHODZI W AUTOMACIE!!!!!!!!!!!!!! Dodam jeszcze, ze
Ś.P. dowódca tej załogi mjr Arkadiusz Protasiuk, miał największe
doświadczenie w lotach na tym samolocie i miał największą wiedzę co do
wykorzystania tych systemów w locie. Można przypuszczać, że jest to
niewygodny fakt, który burzy narrację członków Komisji Millera i ludzi,
którzy bezkrytycznie przyjmują informacje podawane przez polityków PO i
ich koalicjantów, jak tez przez główne tuby propagandy medialnej, które
jawnie krytykują wszystko co odbiega od przyjętej przez poprzedni rząd
narracji.
Trzech członków załogi nie miało ważnych uprawnień. Ale skoro piloci
(dowódca załogi jak i II pilot) rozpoczęli szkolenie na tym konkretnym
typie statku powietrznego, a wcześniej byli dowódcami załóg (kapitanami)
na samolocie Jak-40, to rozpoczynając niecałe 2 lata przed 10.04
szkolenie na samolocie TU-154M wykonywali loty zgodnie z PSzLT-73, w
którym to szkoleniu są loty do strefy, według precyzyjnych i
nieprecyzyjnych podejść do lądowania, jak tez loty po trasie, które są
jednocześnie kontrolami techniki pilotowania, a te loty dopuszczające,
do kolejnych etapów szkolenia lotniczego w powietrzu jak i loty
egzaminacyjne są jednocześnie lotami dającymi uprawnienia do wykonywania
lotów „samodzielnych” w składzie załogi i jest ono ważne przez DWA lata
dla dowódców załóg, to dlaczego nie mieli uprawnień? Dodajmy jeszcze
Ś.P. nawigatora kpt. Artura Ziętka, który też niby nie miał uprawnień do
nawigowania samolotu TU-154M, bo nie przeszedł pełnego szkolenia na
nawigatorów według PSzLT-73. Mam tutaj uzasadnione wątpliwości co do
tego faktu, ponieważ, szkolenie takie według tego programu dotyczyło
personelu lotniczego, który nigdy nie zasiadał za sterami samolotu, a
wytypowani ludzie do takiego szkolenia byli uprzednio nawigatorami
naprowadzania naziemnego, czyli siedzieli za monitorami gdzieś w jakimś
budynku i obserwowali latające samoloty. Natomiast nawigator z TU-154M
był pilotem, który był wyszkolony do latania na jednomiejscowych
samolotach bojowych, ponadto przeszedł pełne szkolenie na samolocie
Jak-40, gdzie pełnił funkcję II pilota, do którego obowiązków między
innymi należało nawigowanie samolotu w przestrzeni powietrznej i taka
osoba zgodnie z podjętą decyzją, nie musiała przechodzić pełnego
szkolenia w powietrzu na tym samolocie, aby wiedzieć jak nawigować ten
samolot. Dodatkowo, przygotowywał się do lotu do Smoleńska, ponieważ
zanim został przydzielony do lotu w składzie tej załogi miał lecieć tam
na samolocie Jak-40. Dlaczego powtarza się, że nie miał prawa pełnić tej
funkcji na pokładzie samolotu? Sami Państwo muszą sobie odpowiedzieć na
to pytanie.
Komunikat meteorologiczny był wydany na czas przed lotem. Skąd pomysł u
Pana Święcickiego, ze to było wydane za późno? Nie wiem co ten Pan miał
na myśli, ale może Państwo mi udzielą takiej informacji?
Lotniska zapasowe były wyznaczone i powiem więcej, nawet gdyby lotniska
zapasowe byłyby nieosiągalne, to KAŻDE LOTNISKO CZYNNE W PROMIENIU
ZASIĘGU TEGO SAMOLOTU MOŻE BYĆ WYKORZYSTANE PRZEZ ZAŁOGĘ.
Coś mówi o tym, ze były stosowane złe wysokościomierze. Czy ten człowiek
zamienił się z czymś na głowy? Każdy średnio rozgarnięty pilot wie,
jakich wysokościomierzy używać w czasie lotu. Dlaczego tacy ludzie
powtarzają takie brednie? Może dlatego, że nawigator w swoich
obowiązkach miał odczytywanie wskazań RW (tego według którego to niby
załoga miała wykonywać lot) i jeden z drugim ćwierćinteligentem uznał,
ze skoro nagrało się na CVR to co podawał nawigator, to tak musiało być,
musieli lecieć według tylko i wyłącznie tej odczytanej wysokości, bo
inne dane nie nagrały się. Ale czy to oznacza, ze nie kontrolowali
prędkości? Czy to oznacza, ze nie kontrolowali kierunku po busoli?
Przecież te wartości nie były podawane głośno, czy to oznacza, ze tylko
po RW lecieli? Liczę, że Państwo sami odpowiecie sobie na to pytanie.
Że nie było szkolenia symulatorowego. To fakt. Od wielu lat nie było
takiego szkolenia, ponieważ taki symulator nie był dostępny na
terytorium Polski, a jedyne dostępne, były za wschodnią granicą, na
które to szkolenie nie było pieniędzy, dlatego piloci z Jak-40, TU-154M
nie przechodzili takich szkoleń, ale za to mieli zaplanowane loty
treningowe i wszelkiego tego typu loty odbywały się na "żywym
organizmie” jakim był samolot. Co więcej, trening ze szczególnych
sytuacji można odbywać w kokpicie samolotu stojącego na ziemi,
oczywiście nie jest to samo co symulator, ale też chcę tutaj zaznaczyć,
ze dostępne symulatory dla tych konkretnych typów nie mają nic wspólnego
z obecnymi symulatorami i raczej przypominają trenażer lotu, czyli
kabinę samolotu stojącego na ziemi, gdzie poruszają się jedynie wskazówki.
Znowu powraca sprawa obecności kogoś w kokpicie. Na litość, ileż razy
powtórzyć muszą to kłamstwo, aby powiedzieć że ich kontekst sytuacyjny
nie poparty ŻADNYM DOWODEM W POSTACI STENOGRAMÓW, poza insynuacjami
członków Komisji Millera, jest jedynie objawioną prawdą.
A teraz drugi aspekt wypowiedzi tego Pana, otóż:
Informacja o TRZECH OSOBACH, KTÓRE ZABRAŁY KARETKI Z MIEJSCA ZDARZENIA
jest informacją telefonicznie podaną mojej załodze zaraz po tym, jak na
miejsce zdarzenia dotarły wozy zabezpieczenia technicznego wraz z
członkami delegacji Polskiej Ambasady w Moskwie. To oni podali nam tą
informację i idąc na miejsce zdarzenia niecałe dwie godziny po tragedii,
szedłem tam z myślą, aby dowiedzieć się, kogo konkretnie zabrano
stamtąd? Niestety nie uzyskaliśmy takiej informacji, ale to akurat mnie
nie zdziwiło, bo jakim cudem strażak, albo medyk miał wiedzieć takie rzeczy.
A co do rozlatującego się samolotu, dlaczego przenoszono szczątki
samolotu z miejsca pierwotnego ich odkrycia i w raporcie podano
odległości do tych szczątków po ich przeniesieniu? Czy to nie jest
zastanawiające?
Ta dygresja dotyczy jedynie krótkiej wypowiedzi człowieka, który w tym
programie bronił Raportu Millera, a tego jest całe mnóstwo.
Jeszcze dzisiaj przekażę swoje przemyślenia co do komisji którą powołało
PO i dr Lasek, a o czym dzisiaj trąbił TVN. Moja wypowiedź dotyczyć
będzie tej informacji.
Smok Eustachy
2016-10-27 00:33:12 UTC
Permalink
Coś nie ma szczęścia do tych komisji. Wyjaśnia wyjaśnia i nie może
wyjaśnić. Mógłby ustalić przyczyny podejrzanej szybkości, z która exp.
Komorowski pognał dobrać się do sejfów. Teraz korzyści polityczne mają
pokazywać? No to od tego nie uciekną.

A tu druga część objaśnień por Wosztyla:

W dniu dzisiejszym (26.10.2016r.) miał swoje posiedzenie nowy „Zespół
Platformy Obywatelskiej do spraw zbadania przypadków manipulowania
przyczynami katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010r. w celu
osiągnięcia korzyści politycznych” uffff trochę to trwało.
Przewodniczący PO na konferencji prasowej donosi, iż: „to jest zespół
który ma dawać świadectwo prawdziwej historii, ma odkłamywać fałszywą
narrację, która jest prowadzona w Polsce od lat. Prowadzona przez zespół
Antoniego Macierewicza, kontynuowana dzisiaj w sposób nieudolny… .”
Długo by można opowiadać o dawaniu świadectwa przez obecnego na tej
konferencji dr. Laska, polityków PO i ich koalicjantów, a nawet
bezmyślnych ludzi, którzy za raportem Millera i propagandą medialną
powielają pewne niedorzeczne stereotypy, kłamstwa, manipulacje i inne
konteksty sytuacyjne.
Nieskromnie zacznę od swojej osoby i moich członków załogi, którzy w
dniu 10.04 na JEDNĄ GODZINĘ I DWADZIEŚCIA SZEŚĆ minut przed tragedią,
wylądowaliśmy bezpiecznie w Smoleńsku. Członkowie komisji Millera i ich
para eksperci wielokrotnie udowadniali że moje lądowanie odbyło się z
rażącym naruszeniem prawa, poniżej warunków minimalnych, bez zgody na
lądowanie. Z tego powodu powołano dwie komisje badania incydentu
lotniczego (z premedytacją piszę dwie, ponieważ wykonywała ona dwa razy
tą samą pracę w nieco zmienionym kształcie osobowym), która to komisja
za pierwszym razem orzekła, że moja załoga nie złamała prawa i wszystko
odbyło się zgodnie z zasadami, natomiast na „usilne prośby” członka
komisji Millera, jeszcze raz zweryfikowano dokumenty, nawet poproszono o
zestawienie warunków meteorologicznych z 10.04 i pomimo otrzymanych
potwierdzających zeznania załogi Jak-40, ze wszystko odbyło się zgodnie
z zasadami, ta komisja orzekła, że załoga popełniła przestępstwo!!!!!!!
Z tego powodu wszczęto postępowanie dyscyplinarne, naciskano na mnie,
abym dobrowolnie poddał się karze, straszono mnie, nagabywano, odsunięto
mnie od lotów z VIP, „zdegradowano” mnie na stanowisko II pilota ze
stanowiska dowódcy załogi i doniesiono na mnie do prokuratury. Nie
wspomnę o hienach dziennikarzach, którzy zrobili ze mnie przestępcę,
zmieszano moje dobre imię z błotem, kpiono ze mnie, próbowano
zdyskredytować. Dowództwo wydało rozkaz zakazu wypowiadania się i
jednocześnie wydano polecenie odczytania całej karty incydentu przy
pełnym składzie osobowym w podległych DSP jednostkom. Pomimo tej całej
machiny, eskalacji nienawiści, kłamstw, oszczerstw, skończyło się to
tym, ze postępowanie dyscyplinarne oczyściło mnie ze wszelkich
postawionych mi zarzutów, w 2015 prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie
lądowania Jak-40 w Smoleńsku z dziennikarzami na pokładzie z powodu
braku dowodów potwierdzających winę załogi!!!!!!!! Szeroko opisałem to w
swoim poście z 10.04.2016r.
Dlatego teraz będąc chodzącym wyrzutem sumienia takich ludzi jak Lasek,
poczuwam się i mam prawo do dzielenia się swoją wiedzą, opowiadania o
manipulacjach do jakich komisja dopuściła się.
Usłyszeliśmy dzisiaj o odkłamywaniu fałszywej narracji, to podam kilka
przykładów:
fałszywa narracja komisji Millera o popełnionym przestępstwie przez
załogę Jak-40, co zostało obalone w całości.
Fałszywa narracja w sprawie fatalnego wyszkolenia załogi TU-154M, którą
próbowano udowodnić poprzez bezpardonowe wmówienie społeczeństwu, ze
skoro załoga Jak-40 wylądowała pomimo warunków poniżej minimalnych, to
oni zapewne też tak próbowali zrobić.
Fałszywa narracja komisji Millera, ze nie mieli prawa wykonać podejścia
końcowego (według nomenklatury wojskowej podejścia do lądowania), gdy
prawo cywilne i wojskowy regulamin lotów pozwalał na taki manewr przy
braku warunków na lądowanie. Załoga miała pełne prawo wykonać lot do
wysokości decyzji i rozpocząć odejście na następne zajście z pozycji BRL
(Bliższej Radiolatarni).
Fałszywa narracja komisji Millera, ze wszystko sprawdzili i wszystko
wymierzyli. Należy tutaj przytoczyć mierzenie brzozy, gdy komisja
zmierzyła i podała, ze pień ma wysokość 4 m, a ostateczny wynik, to 6,66
m. Podnosili, podnosili wysokość tej ściętej brzozy, aby samolot
zmieścił się nad działką Bodina?! A do tego korona drzewa poleciała na
samolot i tak została, ciekawe. Nie wspominając o podawaniu odległości
do przeniesionych elementów samolotu, a nie do pierwotnego ich
położenia. Jak się ma do tego tytuł doktorski Laska i tytuły innych
członków komisji , że dopuszczono się do takich manipulacji?!
Następny przykład, kontekst sytuacyjny obecności osób postronnych w
kokpicie, gdy okazuje się, że żadne badania fonoskopijne nie
potwierdziły tych rewelacji!!!! Komisja mimo wszystko upiera się, ze
wszystkie dźwięki nagrane w kokpicie, dotyczą tylko przestrzeni w
kokpicie i kropka. A tym czasem jednocześnie piszą o tym, ze słychać
elementy przesuwające się po pokładzie samolotu, nawet jest odnotowany
dźwięk uderzenia o brzozę. To jak, dźwięki dochodziły spoza kokpitu, czy
nie?! Na domiar wszystkiego, wyraźnie słychać rozmowy, które dotyczą
przestrzeni poza kokpitem, dotyczące między innymi próby użycia telefonu
satelitarnego. Ktoś musiał wykazać się wyjątkowo złą wolą, aby mamić
społeczeństwo Polskie informacjami, ze nagranie dotyczy tylko
przestrzeni kokpitu!!!! Dodam jeszcze fakt wrzucania innym osobom
wypowiedzi II pilota Ś.P. ppłk. Roberta Grzywny, aby udowodnić obecność
osób trzecich w kokpicie.
Kolejny przykład fałszywej narracji komisji Millera, że pilot nie może
lecieć i prowadzić korespondencji radiowej. To ja zadam pytanie, jakim
cudem wykonywane są loty na jednomiejscowych samolotach, a do takich
lotów przygotowywany jest każdy pilot wojskowy?!
Kolejny przykład fałszywej narracji, gdy komisja podaje w ułamkach
sekund lot do wysokości decyzji, i okazuje się że dochodzi do takich
rozbieżności, że znikają im setki metrów odległości. Gorąco polecam,
niezły bałagan tam jest. Jednocześnie prawie nic nie ma od wysokości
decyzji do miejsca zderzenia z brzozą. Czarna dziura, czy co?!
Kolejny przykład manipulacji, zrobienie z samolotu TU-154M wysoko
manewrowego myśliwca. Jakim cudem samolot o usterzeniu w kształcie
litery T, w konfiguracji do lądowania, przy prędkości 240 km/h, na
pozakrytycznych kątach natarcia, tracąc niewielką długość skrzydła
(pisząc niewielką, mam na myśli siłę nośną wytwarzaną przez utraconą
część skrzydła) na wysokości 17 m, wykonuje półbeczkę i jeszcze jakimś
cudem wznosi się o 3 m?! Jednocześnie mówią coś o torze lotu wzdłuż
krzywej balistycznej?! Czy samolot wytwarzający siłę nośną, to to samo
co kula wystrzelona z lufy? Szczerze w to wątpię!!!!!!
Kolejny rodzynek, twierdzą że samolot przez niecałe 10 s utrzymywał lot
poziomy na 100m, gdy tym czasem tor jego lotu był dostosowany do zbocza
jaru i dlatego samolot cały czas opadał z prędkością 7,8 m/s, aby
utrzymywać tą wysokość 100m po RW? Jestem pod wrażeniem, ale coś tutaj
nie gra. Po pierwsze, zniżanie się z prędkością opadania prawie 8 m/s po
przelocie DRL, to jest coś wybitnie nagannego, był dopuszczalny chwilowy
wzrost opadania do 5 m/s, aby dojść do nakazanej ścieżki zniżania. Po
drugie, lecąc w dniu 10.04 zauważona została przeze mnie różnica
wysokości pomiędzy wysokościomierzem barometrycznym i RW, w czasie
przelotu nad jarem, ale to trwało około 3s. Co więcej, leciałem z
prędkością 220 do 230 km/h, gdy TU-154M miał tam prędkość o około 60
km/h większą, zatem jak to się stało, ze samolot szybciej lecący leciał
nad jarem 3 razy dłużej?!
Fałszywa narracja dotyczy się również braku możliwości odejścia w
automacie samolotu TU-154M, co jest nieprawdą, bo loty na bliźniaczym
samolocie udowodniły, ze jest to możliwe przy braku ILS. Członkowie
komisji Millera na spotkaniu w DSP, zaraz przed opublikowaniem raportu
tłumaczyli się tym, ze pomimo iż odejście w automacie na tym samolocie
bez ILS jest możliwe i loty na bliźniaczym samolocie to potwierdziły, to
jednak nie ma opisanego takiego odejścia w starych instrukcjach
lotoskich, które razem z samolotem przyszły do spec pułku, dlatego ten
fakt został pominięty!!!!!!!!!!!!!!!
Kolejna fałszywa narracja dotyczy toru lotu samolotu. Doskonale wiemy,
ze samolot znajdował się nad ścieżką, potem pod, a obsługa wieży
potwierdzała ich cały czas w przekonaniu, ze są na ścieżce i kursie,
nawet gdy byli kilkadziesiąt metrów poniżej minimalnej wysokości
zniżania na długo przed dolotem do BRL, z pozycji której mieli odejść na
następne zajście. Nie zostało to wyjaśnione, jedynie stwierdzono, ze tak
się latało w spec pułku, no powiem, większej bzdury wówczas dawno nie
słyszałem. A jednocześnie Lasek mówi coś o łamaniu minimów, o zniżaniu
się poniżej, a nie podano przyczyny nadmiernego opadania samolotu nawet
gdy byli już blisko ziemi!!!!!
Jeszcze jedna fałszywa narracja, odnośnie TAWS, systemu ostrzegającego o
zbliżaniu się do ziemi. Otóż komisja Millera Twierdzi, powtarzają za nią
to para eksperci, że po usłyszeniu komunikatu wygenerowanego przez ten
system o zbliżaniu się do ziemi samolotu, natychmiast powinni przerwać
zniżanie i odejść, ale zapominają o jednym istotnym fakcie, który
skrzętnie pomijają, mianowicie ten system za każdym razem tak reaguje,
gdy lot wykonywany jest na lotnisko którego nie ma w bazie tego
urządzenia, a lotniska w Smoleńsku nie było!!!!!!!!!!!!!!!!
Na tym dzisiaj poprzestanę. Poddaję pod rozwagę zapytania i wątpliwości.
Loading...