Paweł
2017-04-11 15:18:41 UTC
Witam,
Wczoraj wróciłem z wyjazdu do Japonii naszą chlubą - Dreamliner'em "Franek"
i mam parę refleksji.
Myślałem, że ten samolot to będzie nówka "spod igły" a tu wręcz przeciwnie:
- jedno okno się nie ściemniało aż w końcu steward przyniósł gazetę i taśmę
klejącą zakleił nią okno - no, po prostu szok!!!
- wiele monitorów nie działało w cale, wiele miało trudności z ekranem
dotykowym, mój się zawiesił podczas oglądania filmu,
- monitory generują dużo ciepła, są prawie gorące - co tam tak generuje dużo
ciepła, podświetlenie, elektronika?
- w sąsiednim fotelu ktoś poprzednio tak wcisnął przycisk kładzenia fotela,
że wepchnął go zupełnie do podłokietnika - nie można więc było kłaść
oparcia,
- zapowiedzi i informacje od Kapitana brzmiały jak z na dworcu w Koluszkach,
jeden wielki chrobot, zgrzytanie i niemożność rozpoznania treści, wiadomości
podane "na odwal"...
no i na koniec wisienka na torcie
...szczególnie widoczne po powrocie z niesamowicie uprzejmej Japonii, w
której wszyscy się kłaniają w pas kilkadziesiąt razy dziennie i nawet zakup
batona w sklepie jest niesamowicie przyjemnym przeżyciem...
czyli jakość obsugi pasażerów:
- starszy personel pokładowy - z niesamowicie nadętymi minami, odpowiadając
zdawkowe "Nie, nie ma", Nie nie można", "Proszę się przesunąć", "Tu nie
można stać", ogólnie jest się intruzem,
- młodszy personel pokładowy - chłopaczki jakby "wyjęci ze starego BMW"
dumni w stylu "ja tu jestem szefem", panienki bez makijażu, włosy luzem,
nieułożone, z grymasem na twarzy...
- zapowiedzi pokładowe to znowu bełkot (ale już wyraźniejszy od Kapitana),
fatalna dykcja, "z łaski", aby szybciej, bo to nudno tyle razy czytać...
- parę razy w ciągu lotu informacja o możliwości sprzedaży biletów on-line,
serio?, w ciągu lotu?, podawane wraz z informację o wyjściach
bezpieczeństwa - pomylenie czasu na marketing.
Szanuję ciężką pracę personelu, latam po świecie różnymi liniami (klasą
Economy) i chyba nie poprzewracało mi się jeszcze w głowie.
W hoteach przylotniskowych często widuje się załogi innych linii i tamte
załogi emanują klasą, mają styl.
Podczas lotu stewardesy są uśmiechnięte, dbają o samolot i pasażerów.
Nie wiem, czy czepiam się? Czy inne linie teraz też tak mają? Czy LOT to
tzw. "tania linia"?
Czy nie można być uśmiechniętym (nawet ze sztucznym "profesjonalnym"
uśmiechem)?
Czy o w szystko trzeba się prosić (np. orzeszki)?
Czy Kapitan nie może w trakcie lotu powiedzieć dodatkowo czegoś "ciekawego"?
Wstyd przed Japończykami, że ich pierwszy kontakt z Polakami tak wygląda.
Pozdrawiam,
Paweł
PS
Generalnie fajny (z technicznego punktu widzenia) przelot i obserwacja
wyginających się skrzydeł ;-) ... ale jakiś niesmak pozostał...
Wczoraj wróciłem z wyjazdu do Japonii naszą chlubą - Dreamliner'em "Franek"
i mam parę refleksji.
Myślałem, że ten samolot to będzie nówka "spod igły" a tu wręcz przeciwnie:
- jedno okno się nie ściemniało aż w końcu steward przyniósł gazetę i taśmę
klejącą zakleił nią okno - no, po prostu szok!!!
- wiele monitorów nie działało w cale, wiele miało trudności z ekranem
dotykowym, mój się zawiesił podczas oglądania filmu,
- monitory generują dużo ciepła, są prawie gorące - co tam tak generuje dużo
ciepła, podświetlenie, elektronika?
- w sąsiednim fotelu ktoś poprzednio tak wcisnął przycisk kładzenia fotela,
że wepchnął go zupełnie do podłokietnika - nie można więc było kłaść
oparcia,
- zapowiedzi i informacje od Kapitana brzmiały jak z na dworcu w Koluszkach,
jeden wielki chrobot, zgrzytanie i niemożność rozpoznania treści, wiadomości
podane "na odwal"...
no i na koniec wisienka na torcie
...szczególnie widoczne po powrocie z niesamowicie uprzejmej Japonii, w
której wszyscy się kłaniają w pas kilkadziesiąt razy dziennie i nawet zakup
batona w sklepie jest niesamowicie przyjemnym przeżyciem...
czyli jakość obsugi pasażerów:
- starszy personel pokładowy - z niesamowicie nadętymi minami, odpowiadając
zdawkowe "Nie, nie ma", Nie nie można", "Proszę się przesunąć", "Tu nie
można stać", ogólnie jest się intruzem,
- młodszy personel pokładowy - chłopaczki jakby "wyjęci ze starego BMW"
dumni w stylu "ja tu jestem szefem", panienki bez makijażu, włosy luzem,
nieułożone, z grymasem na twarzy...
- zapowiedzi pokładowe to znowu bełkot (ale już wyraźniejszy od Kapitana),
fatalna dykcja, "z łaski", aby szybciej, bo to nudno tyle razy czytać...
- parę razy w ciągu lotu informacja o możliwości sprzedaży biletów on-line,
serio?, w ciągu lotu?, podawane wraz z informację o wyjściach
bezpieczeństwa - pomylenie czasu na marketing.
Szanuję ciężką pracę personelu, latam po świecie różnymi liniami (klasą
Economy) i chyba nie poprzewracało mi się jeszcze w głowie.
W hoteach przylotniskowych często widuje się załogi innych linii i tamte
załogi emanują klasą, mają styl.
Podczas lotu stewardesy są uśmiechnięte, dbają o samolot i pasażerów.
Nie wiem, czy czepiam się? Czy inne linie teraz też tak mają? Czy LOT to
tzw. "tania linia"?
Czy nie można być uśmiechniętym (nawet ze sztucznym "profesjonalnym"
uśmiechem)?
Czy o w szystko trzeba się prosić (np. orzeszki)?
Czy Kapitan nie może w trakcie lotu powiedzieć dodatkowo czegoś "ciekawego"?
Wstyd przed Japończykami, że ich pierwszy kontakt z Polakami tak wygląda.
Pozdrawiam,
Paweł
PS
Generalnie fajny (z technicznego punktu widzenia) przelot i obserwacja
wyginających się skrzydeł ;-) ... ale jakiś niesmak pozostał...