Discussion:
Co sądzicie o Politechnice Rzeszowskiej?
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Kruger
2004-10-08 10:27:45 UTC
Permalink
Witam!
Jestem teraz w klasie maturalnej. Zastanawiam sie nad wyborem studiow. Zawsze
chcialem isc na lotnictwo na politechnike rzeszowska. Slyszalem jednak ostatnio
wiele niezbyt pozytywnych opinii o tej uczelni. Oczywiscie chcialbym sie dostac
na pilotaz.
Prosze o opinie o tej uczelni i o osrodku szkolenia lotniczego. Czy warto? A
moze lepiej wyszkolic sie gdzie indziej?
Pozdrawiam
Kruger
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Grzegorz Ty³a
2004-10-08 12:41:07 UTC
Permalink
Pewnie że warto, za dobre wyniki w nauce masz możliwość wyszkolenia się..
Jestem jak najbardziej za !!

Pozdrawiam
Grzegorz `Gridley` Tyła
Post by Kruger
Witam!
Jestem teraz w klasie maturalnej. Zastanawiam sie nad wyborem studiow. Zawsze
chcialem isc na lotnictwo na politechnike rzeszowska. Slyszalem jednak ostatnio
wiele niezbyt pozytywnych opinii o tej uczelni. Oczywiscie chcialbym sie dostac
na pilotaz.
Prosze o opinie o tej uczelni i o osrodku szkolenia lotniczego. Czy warto? A
moze lepiej wyszkolic sie gdzie indziej?
Pozdrawiam
Kruger
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Kruger
2004-10-09 15:34:50 UTC
Permalink
Post by Grzegorz Ty³a
Pewnie że warto, za dobre wyniki w nauce masz możliwość wyszkolenia się..
Jestem jak najbardziej za !!
Tak to juz wiem. Tak pisze w informatorze. Ale czy to prawda? Slyszalem ze
strasznie ciezko jest na uczelni, ciezczy do przejscia profesorowie, zwlaszcza z
matematyki, a ja do orlow nie naleze :D Wiem ze na pilotaz dostaje sie tylko 15
osob. Jaka jest szansa ze sie dostane? Mam okolo 250h na szybowcach i 60h na
samolotach. Slyszalem opinie ze wcale nie dostaja sie najlepsi tylko ci ktorzy
maja "plecy". Ja niestety nie mam. Slyszalem tez ze wielu osobom zostaly tam
podciete skrzydla. Chcialbym opinie kogos kto studiuje na pilotazu lub
studiowal. Chcialbym wiedziec jak to jest naprawde. Z tego to czytalem w
informatorze to jest wszystko super, ale kumpel ktory studiowal lotnictwo
twierdzi ze wcale nie jest tak rozowo wiec zaczalem sie zastanawiac czy warto.
Pozdrawiam
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Molger
2004-10-09 15:59:28 UTC
Permalink
Post by Kruger
Post by Grzegorz Ty³a
Pewnie że warto, za dobre wyniki w nauce masz możliwość wyszkolenia się..
Jestem jak najbardziej za !!
Tak to juz wiem. Tak pisze w informatorze. Ale czy to prawda? Slyszalem ze
strasznie ciezko jest na uczelni, ciezczy do przejscia profesorowie,
zwlaszcza
Post by Kruger
z
matematyki, a ja do orlow nie naleze :D Wiem ze na pilotaz dostaje sie tylko 15
osob. Jaka jest szansa ze sie dostane? Mam okolo 250h na szybowcach i 60h na
samolotach. Slyszalem opinie ze wcale nie dostaja sie najlepsi tylko ci ktorzy
maja "plecy". Ja niestety nie mam. Slyszalem tez ze wielu osobom zostaly tam
podciete skrzydla. Chcialbym opinie kogos kto studiuje na pilotazu lub
studiowal. Chcialbym wiedziec jak to jest naprawde. Z tego to czytalem w
informatorze to jest wszystko super, ale kumpel ktory studiowal lotnictwo
twierdzi ze wcale nie jest tak rozowo wiec zaczalem sie zastanawiac czy warto.
Pozdrawiam
Cześć!
Skończyłem pilotaż w 1999 roku. Teraz pracuje zawodowo jako pilot, wiec ja
na pewno nie żałuję drogi jaką wybrałem i uważam, że warto.
Jest to uczelnia bądź co bądź techniczna, wiec na pewno nie przechodzi sie z
roku na rok jak po maśle, szczególnie na początku. Ale odrobina samozaparcia
i pracy i nie będzie tak źle.
A co do OKL to myślę, ze za czasów kiedy ja studiowałem było chyba lepiej, a
to dlatego że wtedy szkolili bardziej doświadczeni i starsi instruktorzy.
Niestety wyssało ich do Lotu i Eurolotu i w pewnym momencie powstała
sytuacja , że jedni strudenci ( ci co mieli już uprawnienia instruktorskie)
szkolili swoich kumpli z roku. Nie twierdzę, że robili to gorzej od swoich
poprzedników ale mi osobiście odpowiadała sytuacja wcześniejsza.
Co do pleców to sam najlepiej wiesz jak to jest w naszym kraju. A nasza
branża pod tym względem nie różni się od pozostałych.
Reasumując próbuj bo naprawdę warto.
Pozdrawiam i życzę powodzenia Resmieście.
Molger
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Cavok
2004-10-09 16:49:42 UTC
Permalink
Cześć!
Post by Kruger
Wiem ze na pilotaz dostaje sie tylko 15
osob. Jaka jest szansa ze sie dostane?
W pierwszym rzucie 15 a potem jeszcze kilka. Szanse że się dostaniesz są
dzięki temu o ok. 20% większe niż myślałeś...
Post by Kruger
Mam okolo 250h na szybowcach i 60h na samolotach.
No to jesteś w wyższej klasie średniej.
Post by Kruger
Slyszalem opinie ze wcale nie dostaja sie najlepsi tylko ci ktorzy maja
"plecy". Ja niestety nie mam.

Dostają się najlepiej przystosowani (jak w życiu).
System klasyfikacji...
http://www.okl.wist.com.pl/jak_zostac_pilotem_PRz.html
...jest tak wymyślony że same "plecy" nie wystarczą co już udowodniono
wielokrotnie.
Większość ludzi na pilotażu nie ma pleców - jesteś w większości!
Post by Kruger
Slyszalem tez ze wielu osobom zostaly tam podciete skrzydla.
Nie słyszałem. Przynajmniej w ostatnich latach. Oczywiście nie jest łatwo...
ale są efekty.
Post by Kruger
Zawsze chcialem isc na lotnictwo na politechnike rzeszowska.
+ na drogę!

Pozdrawiam!
Cavok
www.kawik.com
h***@poczta.onet.pl
2004-10-11 14:45:30 UTC
Permalink
Witaj!
Czlowieku! Nawet o tym nie mysl. Chyba ze jestes masochista. Lepiej jedz do
stanow i wyszkol sie za wlasna kase. Na pewno bedzie szybciej i mniej
stresujaca. No i szanse 100 razy wieksze. Do tego nie zostaniesz swirem, czym
grozi studiowanie na PRz. Ja tu studiuje i uwazam ze to byl blad mojego zycia. A
do tego jest coraz gorzej. Zaczne od poczatku.

1. Rekrutacja.
Z dostaniem sie na studia raczej nie ma problemu - nie wiem jak teraz z ta nowa
matura. Jak ja skladalem papiery wystarczyla 4 z matmy i fizyki na swiadectwie.
Polowa ludzi ktorzy sie dostaja idzie tu tylko dlatego ze nie dostali sie gdzie
indziej, a tu praktycznie wszystkich przyjmuja.

2. I semestr.
W sumie luzik, tylko matma. Zalezy z kim bedziesz mial, ale na pewno bedzie
ciezko. Po I semestrze prawie polowa ludzi odpada (idzie na powtarzanie, a ci
madrzejsi przenowsza sie na inna uczelnie.

3. II semestr.
Dalej matma a do tego dochodzi mechanika. Tu bedziesz mial zajecia z pierwszym
zjebem - slynny oniszczuk. Nie ma na niego silnych. Sieje rowno. Idiota jakich
malo. Dojezdza na uczelnie na rowerku w wymietej koszulce. Wyglada jak pedofil.
5 lat bronil profesora i za kazdym razem mu nie dali. Teraz w koncu mu sie
udalo. Jego syn studiuje w Krakowie. Zgadnij z czego nie moze zdac egzaminu?
Oczywiscie z mechany :-D

4. III semestr.
Jesli uda Ci sie dobrnac az tutaj bez powtarzania to masz szczescie (w
nieszczesciu). Jednak tu wcale nie jest lepiej. Dalej oniszczuk, a do tego
dochodzi kon. Na szczescie u konia tylko zaliczenie i nie ma problemu. Oniszczuk
natomiast robi swoja weryfikacje. Jesli nie zdasz go w I terminie nie masz co
marzyc o pilotazu (weryfikacja jest zaraz po sesji zasadniczej).

5. Weryfikacja.
Najpierw egzamin z angielskiego, potem test z wiedzy lotniczej (cos jak KWT).
Potem rozmowa przed komisja. Do tego liczy sie srednia i nalot. Wszystko
przerabiaja na punkty - co roku inaczej. Potem to wszystko wkladaja na "krzywa
Rejmana" i wyliczaja koncowe punkty. Dawniej przyjmowali 15 osob + 1-2
rezerwowych z najwyzsza liczba punktow. Ostatnio jednak przyjeli 20 osob, z
czego 2 juz wylecialo niby za brak postepow w szkoleniu. Jaka jest prawda kazdy
wie.

6. Pilotaz.
Jesli uda Ci sie dostac na upragniony pilotaz, to przez pol roku bedziesz sie
czul najwiekszym szczesliwcem na swiecie. Jednak jeszcze przed wakacjami okaze
sie ze wcale nie jest tak kolorowo. Poznasz co to jest egzamin u konia (z
zaliczeniem i czescia pisemna raczej nie ma problemu). Jesli bedzie lalo to
nawet nie masz po co isc. I tak nie zdasz. Jesli bedzie ladna pogoda to masz
jakies 15-20% szans. Polowe roku czeka awans lub powtarzanie. Dalej meczy
oniszczuk - tym razem drgania. Podobnie jak w III semestrze strasznie meczy
Rolka z programowania komputerow. Z roku na rok jest gorzej. Coraz bardziej mu
odwala. Ciezko jest tez zdac KWT na lotnisku (to z aeroklubu sie nie liczy)

7. Praktyki.
Caly Lipiec jest przewidziany na praktyki I rocznika. Bez problemu dalo by sie
wylatac program. Wszedzie tylko nie w OKLu. Gdzy jest ladna pogoda to biegasz z
papierami, ciagle cos im nie pasuje. Dopiero jak zaczyna lac lub jest za goraco
(powyzej 30 stopni caly OKL nie lata) to chca zebys latal. Oczywiscie praktyki
przeciagaja sie na sierpien, choc nie jest to regula. Zalezy na jakiego
instruktora trafisz. Niektorzy sa OK, ale jest kilku rodzynkow. Szkola tam
ludzie ktorzy zlbo niedawno sami ukonczyli OKL i chca troche dolatac (to ci
lepsi) albo tacy ktorzy od zawsze tu szkola i pewnie do konca beda to robic, bo
nigdzie indziej ich nie chca. Ci oczywiscie uwazaja sie za asow i sa z nimi
najwieksze problemy. Wychodza z zalozenia ze skoro szkolenie jest za darmo to
mozna studenta traktowac jak psa. Zapomnij tu o lataniu aeroklubowym. Zostaniesz
za to wysmiany. Wszystkie nawyki z aeroklubu bedziesz musial zmienic. (czesciowo
maja racje, ale w wiekszosci przypadkow sami sie osmieszaja).

8. Wladze uczelni.
Jeszcze kilka lat temu byl wspanialy dziekan. Nieodzalowany Edziu Rejman.
Niestety teraz wlada niejaki Hendzel. Jak sie nadaje na stanowisko dziekana
wydzialu lotniczego niech swiadczy fakt, ze dopiero po pol roku dziekanowania
dowiedzial sie ze jest cos takiego jak OKL i ze trzeba jezdzic co jakis czas na
badania lotnicze. Nie wiem czy kiedykolwiek widzial z bliska samolot. Widzialem
niedawno taki skecz z dziekanem. Skecz ten jest wlasnie o Hendzlu. Nie ma po co
skladac mu jakiegokolwiek podania, gdyz wynik jest wiadomy - odmowa. Trzeba isc
wyzej. Jest natomiast wspaniala pani Ala w dziekanacie. Na pierwszy rzut oka
straszna - drze sie zanim jeszcze zdazysz wejsc, ale mimo tych wrzaskow stara
sie nam zalatwic co tylko morze. Gdyby nie ona bylo by jeszcze gorzej.

9. Ogolne wrazenie o uczelni.
Idzie ku lepszemu. Wybudowali ostatnio 2 nowe budynki. Sa naprawde na
europejskim poziomie. Szkoda tylko ze my nie mamy w nich zajec (no kilka razy
sie zdarzylo, ale baaaardzo zadko). Tam zajecia ma marketing. Lotnictwo
wiekszosc zajec ma w budynku L. Sale jak w liceum, tylko troche wieksze
(niektore). Ostatnio wyremontowali lazienki, wiec jest nawet milo. Troche ciezko
sie przez pierwszych kilka miesiecy polapac gdzie jest jaka sala, gdyz budynek
jest zbudowany z 5 czlonow, polaczonych korytarzami a sale sa ponumerowane w
niezbyt intuicyjny sposob. Najwieksza atrakcja budynku L, zwlaszcza wieczorami i
o poranku jest niejaki Zygmunt Cisek. Mozna go spotkac jak przemyka sie w
szlafroku ze swojego gabinetu do lazienki i spowrotem. No cuz. Zona go wyrzucila
i mieszka teraz w pracy.

10. Podsumowanie.
Radze Ci sie jeszcze raz zastanowic. Posluchac opinii innych studentow
lotnictwa. Moje zdanie jest jak najbardziej subiektywne. Jednak musi byc w tym
troche prawdy. Inaczej nie bylo by tak, ze po kolejnym semestrze kilkadziesiat
osob przenosi sie na inna uczelnie, jak najdalej z Rzeszowa. Co ciekawe ci
ktorzy tu sobie nie radzili, na przyklad na polibudzie Krakowskiej lub
Warszawskiej maja stypendia. (w rzeszowie, na lotnictwie najwyzsze stypendium
wynosi 120zl, jednak realne jest tylko to najnizsze - 60 zl. Dostaje je 1-3 osob
na rok. Najwieksze "kujony". Smiechu warte.

Mam nadzieje ze nie zanudzilem Cie ta troche przydlugawa opinia. Jesli masz
jeszcze jakies pytania to daj znac.
Krzychu
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Cavok
2004-10-11 16:10:35 UTC
Permalink
Post by h***@poczta.onet.pl
Witaj!
Czlowieku! Nawet o tym nie mysl. Chyba ze jestes masochista. Lepiej jedz do
stanow i wyszkol sie za wlasna kase. Na pewno <CIACH> iechu warte.
Mam nadzieje ze nie zanudzilem Cie ta troche przydlugawa opinia. Jesli masz
jeszcze jakies pytania to daj znac.
Krzychu
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Cześć!

"Dla" Krugera powiem tylko że to wszystko prawda,
dla Horneckiego dodam że w "normalnym" życiu jest jeszcze gorzej! Mam
nadzieję że po skończeniu szkoły dostaniesz robotę w typowej, wojskowej
firmie lotniczej i dowiesz się że jesteś "rzeszowskim psychopatą";-)
I jak sobie czytam te straszne rzeczy to naprawdę zrobiło mi się jakoś
tak... chyba jestem masochistą?!

Cavok - rzeszowski psychopata.
k***@autograf.pl
2004-10-11 21:14:14 UTC
Permalink
Dokladnie to samo slyszalem od znajomego. Coraz powazniej zaczynam sie
zastanawiac. O Oniszczuku slyszalem. O innych debilach tez. Troche mnie to
przeraza. No ale nie moga byc az tacy zli. Mam nadzieje ze mi sie uda. Mam 5 z
matmy i fizyki, wiec nie bedzie zle.
A moze macie jakas inna opcje? Najlepiej w Polsce lub najblizszej okolicy. Do
USA troche za daleko.
Dzieki za odpowiedzi
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Andrzej Tomczyk
2004-10-12 20:39:54 UTC
Permalink
Dzień Dobry,

Z konieczności list będzie nieco za długi, za co przepraszam. Mogłem albo
zignorować list "horneckiego", albo sprostować informacje sygnowane przez
studenta Politechiki Rzeszowskiej. Wybrałem to drugie.

Jestem aktualnie belfrem w tej właśnie Politechnice Rzeszowskiej, mam
zajęcia na wyższych latach kierunku dyplomowania PILOTAŻ. Mam również pewne
doświadczenia praktyczne jako pilot szybowcowy oraz pilot i instruktor
samolotowy, stąd sprawy kształcenia pilotów w PRz są mi bliskie.
Z przykrością przeczytałem list "horneckiego". Nie twierdzę, że w PRz
wszystko jest tak świetnie, że lepiej być już nie może. Na pewno może i
powinno być lepiej. Ale frustracje części studentów nie powinny zdominować
opinii o Uczelni, stąd moja wypowiedż na tej liście.
Wieloletnie obserwacje pozwalają mi dostrzec prawidłowość, że zupełnie różne
opinie o studiowaniu wygłaszają studenci, którzy mają trudności z w miarę
przyzwoitym przyswajaniem wiedzy oraz ci, którzy takich kłopotów nie mają.
Jest dosyć naturalne, że niektórzy swoje niepowodzenia wolą przypisać innym,
a nie sobie. Styl listu "horneckiego" sprawia takie właśnie wrażenie.

Ale do rzeczy.
1. Rzeczywiście, kwalifikacja (a nie weryfikacja) do grupy pilotażowej
odbywa się po III semestrze studiów na podstawie rankingu uwzględniającego w
pierwszej kolejności wyniki dotychczasowych studiów, następnie znajomość
języka angielskiego oraz dotychczasowe kwalifikacje lotnicze. Tutaj co do
zasady nic się nie zmienia, natomiast doskonalone są kryteria oceny, na ile
wogóle możliwa jest "absolutnie obiektywna" ocena kogokolwiek i
czegokolwiek. Jeśli chętnych jest np. 50, a możliwości finansowych starcza
na szkolenie 15-17 osób, to jakie inne kryterium kwalifikacji przyjąć?
Chętnie posłucham sugestii. Natomiast opowieści o "plecach" prawdopodobnie
generują ci, którzy nawet nie zdołali dotrwać do momentu kwalifikacji.
Proszę mi wskazać przypadek "pleców", a chętnie się tym zajmę.

2. Dobrze jest uświadomić sobie rzecz oczywistą, że PILOTAŻ jest kierunkiem
dyplomowania na wyższej uczelni technicznej a nie szkołą sportowych czy
turystycznych pilotów. Absolwent jest przede wszystkim INŻYNIEREM lotniczym
o ukierunkowanej na lotnictwo komunikacyjne specjalności w zakresie ATPL
"frozen", a dodatkowo uzyskuje kwalifikacje pilota zawodowego oraz IFR i
ME. Taki model kształcenia pilotów zawodowych przyjęto 30 lat temu.
Absolwenci "Pilotażu" stanowią ok. 50% pilotów LOT-u, zajmują znaczące
pozycje zawodowe, latają w wielu innych liniach. Studia nie należą do
łatwych, łatwiej jest na Wydziale Marketingu, w szkołach prywatnych, itp.
Narzekania, że "coś jest za trudne", "nie do przejścia", itp. należą do
kanonu studenckich obyczajów. Dziwnym zbiegiem okoliczności 95% studentów
zakwalifikowanych na pilotaż dociera do V roku. Pytanie: "Czy prof.
Oniszczuk stawia zbyt wysokie wymagania, czy inni ustawiają poprzeczkę zbyt
nisko" jest pytaniem otwartym. Oczywiście do inwektyw nie będę się
ustosunkowywał, to świadczy tylko o "klasie " ich autora.

3. Ani zespól wykładowców PRz ani kadra instruktorska nie są idealne, i
każda rzeczowa krytyka będzie pożyteczna pod warunkiem, że będzie oparta na
udokumentowanych faktach, a nie wyłącznie na subiektywnych frustracjach. Nie
znam uczelni w której wszyscy pracownicy to anioły i samarytanie, którzy nie
oczekują od studentów niczego, poza podsunięciem indeksu do wpisania oceny.
Jako były student MEiLu mógłym przytoczyć wiele barwnych opowiadań o
"dziwactwach" moich Profesorów, których wspominam z szacunkiem. Są
przedmioty łatwiejsze i trudniejsze, są różne osobowości wykładowców, to
wszystko składa się na barwną mozaikę Uczelni. Znakomitej większości
studentów nie przeszkadza to ukończyć studiów, także pilotażowych.

4. Zdumiewa mnie opinia, że należy zapomnieć o lataniu aeroklubowym, poza
OKL. Rozmawiam ze studentami, którzy latają na różnych zawodach szybowcowych
i samolotowych (są również kadrowicze), patrolują lasy, rozrzucają
szczepionki, itp. A że latanie sportowe lub "przyjemnościowe" znacznie różni
się od profesjonalnego, to można zrozumieć dysponując dopiero odpowiednią
wiedzą i doświadczeniem. Jeśli ktoś kocha latać i TYLKO latać, to powinien
traktować latanie wyłącznie jak przyjemność (rozumiem to!), jeśli ktoś serio
traktuje ZAWÓD pilota, to powinien uznać realia, że współczesny pilot to
przede wszystkim operator wysoko specjalizowanego sprzętu technicznego,
realizujący złożone procedury techniczne i operacyjne, a do tego konieczna
jest odpowiednia wiedza. A najważniejszą sprawą jest podejmowanie trafnych i
odpowiedzialnych decyzji, a do tego konieczna jest dojrzałość emocjonalna.
Przepraszam za tą "dydaktyczną" wstawkę, ale odnoszę wrażenie, że wielu
początkujących pilotów (a także młodych studentów PRz) opacznie pojmuje rolę
pilota zawodowego. Oczywiście wielu wybitnych pilotów sportowych jest
również doskonałymi profesjonalistami, to przywilej prawdziwych lotników.

5. W jednym zgadzam się z "horneckim": decyzja o podjęciu studiów wymaga
rozwagi. Trzeba realistycznie ocenić swoje predyspozycje i możliwości.
Dobrze jest "zasięgnąć języka" wśród studentów lat starszych, a najlepiej
zapytać absolwentów, jak oni z perpektywy swych zawodowych doświadczeń
oceniają czas i rezultat studiów. Nie będą to cukierkowe laurki, ale jestem
pewien, że nie będzie to opinia zbliżona do prezentowanej przez
"horneckiego".
Tym, którzy zdecydują się studiować w Politechnice Rzeszowskiej - do
zobaczenia.

Pozdrawiam,
Andrzej Tomczyk
Post by h***@poczta.onet.pl
Witaj!
Czlowieku! Nawet o tym nie mysl. Chyba ze jestes masochista. Lepiej jedz do
stanow i wyszkol sie za wlasna kase. Na pewno bedzie szybciej i mniej
stresujaca. No i szanse 100 razy wieksze. Do tego nie zostaniesz swirem, czym
grozi studiowanie na PRz. Ja tu studiuje i uwazam ze to byl blad mojego zycia. A
do tego jest coraz gorzej. Zaczne od poczatku.
Mike Whiskey
2004-10-13 18:32:44 UTC
Permalink
Absolwenci "Pilotażu" stanowią ok. 50% pilotów LOTu
W takim razie jaka droge przeszla druga polowa, jesli nie studiowala na
PILOTAŻU ?

Trudno dostac sie na ten kierunek jesli ostatnecznie jest to ok 15 odob,
a chec latania (u niektorych przynajmniej) jest silniejsza. Co ma zrobic
reszta, ktora, powiedzmy, chcialaby latac w przyszlosci w liniach
lotniczych, a PILOTAZU nie ukonczyla?

pozdrawiam
Michal
Artur R. Czechowski
2004-10-13 19:15:46 UTC
Permalink
Post by Mike Whiskey
Absolwenci "Pilotażu" stanowią ok. 50% pilotów LOTu
W takim razie jaka droge przeszla druga polowa, jesli nie studiowala na
PILOTAŻU ?
Będę strzelał: piloci wojskowi w stanie spoczynku.

Pozdrawiam
Czesiu
--
<amatrice> czesc ludziki
<Sunde> ooo ufoludek
<Sunde> a zrob tak: ti ti ti wi taj cie zie mia nie tio ti ti
h***@poczta.onet.pl
2004-10-25 10:18:25 UTC
Permalink
Witam raz jeszcze!
Przepraszam ze tak długo nic nie odpowiedziałem, ale mam bardzo ograniczony
dostęp do internetu. Przepraszam tez za ton mojej ostatniej wypowiedzi. Padło
kilka słów, których teraz żałuję, co jednak nie oznacza ze sens wypowiedzi był
nieprawdziwy. Powinienem użyć innych sformułowań.
[...] albo sprostować informacje sygnowane przez
studenta Politechiki Rzeszowskiej. Wybrałem to drugie.
Jestem byłym studentem Politechniki Rzeszowskiej. Jednak studiowałem tam kilka
lat i nadal mam kontakt ze znajomymi z uczelni jak i z awiaty. Sądzę że jestem
dość dobrze zorientowany w tym, co się tam dzieje. Zresztą wiele się nie
zmieniło odkąd sam studiowałem na PRz.
Z przykrością przeczytałem list "horneckiego".
Ja również pisałem to z przykrością, ale niestety jest w tym wiele prawdy.
Nie twierdzę, że w PRz
wszystko jest tak świetnie, że lepiej być już nie może. Na pewno może i
powinno być lepiej. Ale frustracje części studentów nie powinny zdominować
opinii o Uczelni, stąd moja wypowiedż na tej liście.
Studiuję obecnie na innej politechnice i mam porównanie. Bez wielkich nakładów
można by wiele zmienić na lepsze na PRz. Nie uważam że jestem sfrustrowany. To,
co napisałem o PRz nie wynika z tego, że jest dużo nauki, że trzeba się dużo
uczyć, że są duże wymagania. Tak POWINNO być. Nie można generalizować, ale obraz
uczelni psują właśnie takie postacie jak prof. Oniszczuk czy prof Bieniasz.
Proszę mi wytłumaczyć dlaczego u tych panów można nic nie umieć i zdać, lub
umieć bardzo dużo i nie zdać? Wiem to, gdyż sam to przeszedłem. Termodynamikę
udało mi się zdać mimo że bardzo niewiele umiałem. Przyznaję to bez bicia. Nie
zasłużyłem na tą ocenę. Po prostu miałem szczęście. Profesor nie czytał mojej
pracy. Razem ze mną zdawał kolega, który bardzo się interesował silnikami
lotniczymi i był dobry z termodynamiki. Jemu się nie udało, mimo że odpowiedział
na wszystkie pytania. Czy tak powinno być? Podobnie jest z mechaniką. Dlaczego
można zrobić pół zadania i zdać, lub popełnić błąd w obliczeniach (na przykład
plus zamiast minusa podczas przepisywania równania) i mimo rozwiązania całego
zadania nie zdać? Przecież studenci raczej umieją rozwiązywać równania a takie
błędy wynikają tylko i wyłącznie z tempa rozwiązywania zadania (bardzo mało
czasu) i tłumaczenie profesora (wówczas jeszcze doktora), że skoro nie umiesz
rozwiązać prostego równania to nie nadajesz się na studenta jest raczej nie na
miejscu. Po co w takim razie tak szeroka skala ocen? Skoro żeby uzyskać ocenę
dostateczną trzeba rozwiązać zadanie idealnie (niewielki błąd = dopytka lub
ocena ndst). Oczywiście ci bardziej lubiani przez pana Oniszczuka maja łatwiej.
Takich przykładów jest oczywiście więcej.
Wieloletnie obserwacje pozwalają mi dostrzec prawidłowość, że zupełnie różne
opinie o studiowaniu wygłaszają studenci, którzy mają trudności z w miarę
przyzwoitym przyswajaniem wiedzy oraz ci, którzy takich kłopotów nie mają.
Jest dosyć naturalne, że niektórzy swoje niepowodzenia wolą przypisać innym,
a nie sobie. Styl listu "horneckiego" sprawia takie właśnie wrażenie.
Sądzę, że jestem przeciętnym studentem. Są lepsi i gorsi. Taką opinię ma
większość studentów, z którymi studiowałem na PRz. Jak Pan widzi nie miałem
problemów z prof. Bieniaszem, a wcale nie podoba mi się jego podejście do
nauczania. Proponuję zorganizować anonimową ankietę wśród studentów.
Niekoniecznie na zasadzie &#8222;Czy studiowanie na PRz mi się podoba?&#8221;. Sądzę że
lepsza będzie &#8222;Co zmienić na PRz żeby było lepiej&#8221;. Podobne ankiety organizowane
są na niektórych uczelniach i wbrew pozorom wypowiedzi studentów są bardzo
obiektywne a wyniki ankiety bardzo trafne i pozwalają na poprawienie zarówno
wizerunku uczelni jak i wyników nauczania.
Jeśli chętnych jest np. 50, a możliwości finansowych starcza
na szkolenie 15-17 osób, to jakie inne kryterium kwalifikacji przyjąć?
Chętnie posłucham sugestii.
Tutaj raczej miałem na myśli nie samo kryterium kwalifikacji, lecz to które
osoby się dopuszcza do tej kwalifikacji. Nie podoba mi się to, że pan prof.
Oniszczuk robi swoją prywatną weryfikację i dopuszcza tylko tych, którzy mu się
podobają (ja niestety nie mam bogatego tatusia, a sam jeszcze nie pracowałem
więc mimo, że mechanikę umiałem &#8211; udzielałem z niej nawet korepetycji &#8211; nie
udało mi się zdać w pierwszym terminie i mogłem zapomnieć o weryfikacji). Dodam,
że ci których uczyłem dostali się na pilotaż. Mój dobry kolega też miał problemy
z prof. Oniszczukiem. Wiem, że umie mechanikę ale pan Oniszczuk nie pozwolił mu
jej zdać. Przeniósł się na inny wydział, żeby zdać ja u innego prowadzącego (za
wiedzą i zgodą dziekana Hendzla. Miał obietnice z jego ust, że będzie mógł się z
powrotem przenieść na lotnictwo przed weryfikacją i podejść do niej. Szkoda że
była to obietnica tylko ustna, gdyż szanowny pan dziekan jej nie dotrzymał.
Tutaj może Pan mysleć, że piszę to z żalu że nie udało mi się dostać na
pilotaż. Otóż nie. Mam to szczęście ze udało mi się znaleźć dość dobrze płatną
pracę (na pewno część zasług w tym ma PRz) i mogę pozwolić sobie na zrobienie
wszystkich uprawnień lotniczych w innej firmie. Aktualnie kończę IFRa.
2. Dobrze jest uświadomić sobie rzecz oczywistą, że PILOTAŻ jest kierunkiem
dyplomowania na wyższej uczelni technicznej a nie szkołą sportowych czy
turystycznych pilotów. Absolwent jest przede wszystkim INŻYNIEREM lotniczym
o ukierunkowanej na lotnictwo komunikacyjne specjalności w zakresie ATPL
"frozen", a dodatkowo uzyskuje kwalifikacje pilota zawodowego oraz IFR i
ME. Taki model kształcenia pilotów zawodowych przyjęto 30 lat temu.
Absolwenci "Pilotażu" stanowią ok. 50% pilotów LOT-u, zajmują znaczące
pozycje zawodowe, latają w wielu innych liniach. Studia nie należą do
łatwych, łatwiej jest na Wydziale Marketingu, w szkołach prywatnych, itp.
Narzekania, że "coś jest za trudne", "nie do przejścia", itp. należą do
kanonu studenckich obyczajów. Dziwnym zbiegiem okoliczności 95% studentów
zakwalifikowanych na pilotaż dociera do V roku. Pytanie: "Czy prof.
Oniszczuk stawia zbyt wysokie wymagania, czy inni ustawiają poprzeczkę zbyt
nisko" jest pytaniem otwartym. Oczywiście do inwektyw nie będę się
ustosunkowywał, to świadczy tylko o "klasie " ich autora.
Tu jeszcze raz powtórzę to samo. Nie uważam, że wymagania są zbyt wysokie. Dla
przykładu podam pana prof. Knapa z aerodynamiki. Jest bardzo wymagający i nie
jest łatwo go przejść, ale mam dla niego bardzo dużo szacunku (myślę że
większość jego studentów także, nawet ci którym nie udało się zdac aerodynamiki)
. Oby sami tacy profesorowie byli na PRz. Ale u Pana prof. Knapa wykład wygląda
jak wykład. A nie tak jak u pana oniszczuka &#8211; jedna trzecia wykładu jest o
polityce, przez jedna trzecia naśmiewa się z marketingu a dopiero reszta jest na
właściwy temat. Jeśli jednak Pan uważa, że tak powinno być, to sądzę że nie mamy
o czym rozmawiać.
3. Ani zespól wykładowców PRz ani kadra instruktorska nie są idealne, i
każda rzeczowa krytyka będzie pożyteczna pod warunkiem, że będzie oparta na
udokumentowanych faktach, a nie wyłącznie na subiektywnych frustracjach.
Jeszcze raz proponuję zorganizowanie ankiety. Wówczas pozna Pan widok uczelni
oczami studentów. Na pewno pomoże to polepszyć jej wizerunek a także poziom
nauczania. Uważam, że prawda jest gdzieś pośrodku między moją i Pana oceną
uczelni.
4. Zdumiewa mnie opinia, że należy zapomnieć o lataniu aeroklubowym, poza
OKL. Rozmawiam ze studentami, którzy latają na różnych zawodach szybowcowych
i samolotowych (są również kadrowicze), patrolują lasy, rozrzucają
szczepionki, itp. A że latanie sportowe lub "przyjemnościowe" znacznie różni
się od profesjonalnego, to można zrozumieć dysponując dopiero odpowiednią
wiedzą i doświadczeniem. Jeśli ktoś kocha latać i TYLKO latać, to powinien
traktować latanie wyłącznie jak przyjemność (rozumiem to!), jeśli ktoś serio
traktuje ZAWÓD pilota, to powinien uznać realia, że współczesny pilot to
przede wszystkim operator wysoko specjalizowanego sprzętu technicznego,
realizujący złożone procedury techniczne i operacyjne, a do tego konieczna
jest odpowiednia wiedza. A najważniejszą sprawą jest podejmowanie trafnych i
odpowiedzialnych decyzji, a do tego konieczna jest dojrzałość emocjonalna.
Przepraszam za tą "dydaktyczną" wstawkę, ale odnoszę wrażenie, że wielu
początkujących pilotów (a także młodych studentów PRz) opacznie pojmuje rolę
pilota zawodowego. Oczywiście wielu wybitnych pilotów sportowych jest
również doskonałymi profesjonalistami, to przywilej prawdziwych lotników.
Otóż to. Jednak z tego co słyszałem w OKLu niektórzy instruktorzy (nie można
generalizować wyśmiewają się z tych, którzy latają na zawodach. Uważają ich za
gorszych. Tutaj jednak raczej niech wypowiedzą się ci, o których mowa.
5. W jednym zgadzam się z "horneckim": decyzja o podjęciu studiów wymaga
rozwagi. Trzeba realistycznie ocenić swoje predyspozycje i możliwości.
Dobrze jest "zasięgnąć języka" wśród studentów lat starszych, a najlepiej
zapytać absolwentów, jak oni z perpektywy swych zawodowych doświadczeń
oceniają czas i rezultat studiów. Nie będą to cukierkowe laurki, ale jestem
pewien, że nie będzie to opinia zbliżona do prezentowanej przez
"horneckiego".
Swoimi wypowiedziami na grupie chciałbym trochę poprawić to co się dzieje na
Politechnice Rzeszowskiej. Mi już do niczego się to nie przyda, ale może kiedyś
wyślę tam swojego syna. Nie chciałbym, żebyśmy się tu tylko bezproduktywnie
przekomarzali i wypisywali sobie nawzajem bezpodstawne zarzuty. Widzę w Panu
osobę, która może coś zmienić. Życzę powodzenia i służę pomocą. Uważam, że
największym błędem niektórych ludzi politechniki jest myślenie, że PRz jest
jedyną drogą do kariery pilota zawodowego. Obecnie coraz częściej tak jest, ale
tylko dla tych, których nie stać na szkolenie gdzie indziej. Niestety coraz
częściej żeby dostać się na pilotaż również trzeba mieć wiele pieniędzy. Wielu
bardzo dobrym pilotom się to nie udaje, gdyż ich na to nie stać. Wiele osób na
politechnice uważa, że skoro latanie jest za darmo to można studentów gnębić. Ja
szkolę się w innej firmie. Płacę za to. Jednak szkolenie idzie bardzo szybko.
Jest to przyjemność, chociaż wymagania też są duże. Nauki jest sporo, jednak
podejście jest zupełnie inne. Nikt nie sprawia dodatkowych problemów. Po prostu:
umiesz &#8211; idziesz dalej, nie umiesz &#8211; uczysz się jeszcze raz. Uważam, że na pewno
nie będę gorzej wyszkolony niż na Politechnice Rzeszowskiej. Na pewno jednak
stracę o wiele mniej nerwów i czasu. Na pewno też więcej pieniędzy &#8211; choć nie o
tyle więcej jak by się to mogło wydawać. Po odjęciu kosztów akademika, stancji,
dojazdów, itp, różnica nie jest taka duża. A jeśli można jeszcze między czasie
pracować to wychodzi się na plus. Jestem tego przykładem. Żałuję tylko że
dopiero po 4 latach starań o dostanie się na pilotaż trochę zmądrzałem (miałem
szczęście).

Mam nadzieję, że również na PRz niedługo będzie lepiej. Życzę tego gorąco
wszystkim. Myślę, że będzie to z korzyścią zarówno dla studentów jak i uczelni.
Życzę powodzenia.

Z poważaniem
Krzysiek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Cavok
2004-10-13 09:42:56 UTC
Permalink
Cześć!

...Matko to Grubego już cytują! Ja rozwinę...
Jest kilku Gości, którzy dostali się na pilotaż po kilku (nawet 6) latach
starań (kolejnych podejść do kwalifikacji, omijania Oniszczuka przez inne
uczelnie, poprawiania ocen, zarabiania kaski na "dolatanie" godzin, krzaków
wyrwanych ze stoku Bezmiechowej-tak się ćwiczy PLECY itp.), w sposób jak
najbardziej legalny i zasłużony. Onie wiedzą czy warto...

Z trochę innej beczki.
OKL szkoli do frozenATPL - piękna sprawa (dla tych co się zastanawiają - to,
między innymi, kolejne kilka tysi w waszej kieszeni). Mam jednak pytanie,
kto pokrywa koszty egzaminu LKE i wydania licencji? Domyślam się że dla
uczelni to nie byle kasa, nie mówiąc o studentach.

Miło brać udział w dyskusji gdzie wypowiada się Profesor Tomczyk i Gruby
(choć tylko w cytatach)...;-)

Pozdrawiam!
Cavok
Jimm
2004-10-11 21:29:47 UTC
Permalink
Post by Kruger
Witam!
Jestem teraz w klasie maturalnej. Zastanawiam sie nad wyborem studiow. Zawsze
chcialem isc na lotnictwo na politechnike rzeszowska. Slyszalem jednak ostatnio
wiele niezbyt pozytywnych opinii o tej uczelni. Oczywiscie chcialbym sie dostac
na pilotaz.
Prosze o opinie o tej uczelni i o osrodku szkolenia lotniczego. Czy warto? A
moze lepiej wyszkolic sie gdzie indziej?
Pozdrawiam
Kruger
Stoje przed dokladnie takim samym wyborem. Alternatywa jest MEiL w sumie nie
wiem ktora opcja lepsza. Lipe mam z tego wzgledu ze nie przeszedlem jeszcze
zadnego szkolenia lotniczego nawet szybowcowego. Nie sadzilem ze cos takiego
biora pod uwage.
Jakie sš wymagania lekarskie tej klasy I? To budzi moje drugie najwieksze
watpliwosci (-3dioptrie + ewentualnie cos co sie nazywa wada postawy?)

pozdro,
Kuba
awiata
2004-10-12 21:57:09 UTC
Permalink
Fakty są takie,
Jeżeli chcesz latać zawodowo to masz w polskich realiach do wyboru
prawdopodobnie:

1. Jechać do stanów, zarobić i się wyszkolić - ale podobno i jedno i drugie
nie jest takie proste.

2. Próbować się dostać na pilotaż PRz i wyszkolić się praktycznie za darmo do
ATPL. Jest to po prostu możliwe jeśli chcesz.

2a. W polsce praktycznie jedyną możliwościa zdobycia tego zawodu jest PRz.

Sumując:
Nikt nie powie Ci, że jest łatwo, :)
natomiast Gruby (absolwent pilotażu) po kolejnej weryfikacji powiedział:
" Na pilotaż w końcu dostają się ci którzy chcą" - może nie jest to zawsze
regułą, ale... :)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
irek
2004-10-21 10:28:19 UTC
Permalink
Skończyłem Rzeszów cztery lata temu i powiem Ci jedno jestem zadowolony ze
swojej decyzji i nigdy nie będę jej żałował. Z tym dostaniem się na pilotaż to
jest dokładnie tak jak z całym lataniem. Jeżeli Ci żależy, będziesz pilotem
zawodowym, jeżeli nie, to całe życie będziesz miał IIIkl. szybowcową i
pozostanie Ci w końcu tylko opwowiadanie jak jest źle. Niestety żeby wyjąć to
trzeba włożyć - proste!!! To jest dokładnie tak jak mówił ''Gruby'' jak ktoś
chce się dostać to się dostanie.
Post by Kruger
Witam!
Jestem teraz w klasie maturalnej. Zastanawiam sie nad wyborem studiow. Zawsze
chcialem isc na lotnictwo na politechnike rzeszowska. Slyszalem jednak ostatnio
wiele niezbyt pozytywnych opinii o tej uczelni. Oczywiscie chcialbym sie dostac
na pilotaz.
Prosze o opinie o tej uczelni i o osrodku szkolenia lotniczego. Czy warto? A
moze lepiej wyszkolic sie gdzie indziej?
Pozdrawiam
Kruger
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
krzychu
2004-10-22 22:11:04 UTC
Permalink
Post by Kruger
Witam!
Jestem teraz w klasie maturalnej. Zastanawiam sie nad wyborem studiow. Zawsze
chcialem isc na lotnictwo na politechnike rzeszowska. Slyszalem jednak ostatnio
wiele niezbyt pozytywnych opinii o tej uczelni. Oczywiscie chcialbym sie dostac
na pilotaz.
Prosze o opinie o tej uczelni i o osrodku szkolenia lotniczego. Czy warto? A
moze lepiej wyszkolic sie gdzie indziej?
czesc
ja studiuje na PRz i powiem ci ze z tym pilotazem to jest roznie ;-)
w kazdym razie jak nie dostaniesz sie na pilotaz
to masz jeszcze do wyboru:

-silniki lotnicze
-samoloty
-awionika

mozna sobie policzyc ze 1000 h * 300 zl/h daje 300 000 zl i tyle wlasnie
kosztuje wyszkolenie pilota ;-)

jak chcesz zostac pilotem na PRz to musisz byc naprawde dobry lub ...(no
niestety taka prawda)...

pozdrawiam
krzychu
mechatronik PRz
Igor
2004-10-23 21:45:26 UTC
Permalink
Witam,

To jest już nas trzech. Też jestem w maturalnej klasie, z licencją szybowcową
i turystyczną.

Oprócz Rzeszowa myślałem o studiach w Niemczech na Lufthansie: wymagany płynny
niemiecki i angielski, uregulowany stosunek do służby wojskowej i znacznie
większa wiedza niż po polskich szkołach średnich - szkolą za darmo, potem 5
lat pracy w Lufthansie. Brałem pod uwagę szkoły w UK, ale tam mają dość
pilotów i za darmo nie wyszkolą.

Może jeszcze USA, tylko rodziców nie stać na wzięcie tak dużego kredytu,
jednak po wyszkoleniu sie tam, koszty szkolenia zwracają się w ciągu 10 lat
pracy w lotnictwie.

Zostaje Rzeszów, potem się coś będzie kombinować.
Nie damy się ;-)

Pozdrawiam,
Igor
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Loading...